W starej piekarni mistrza Ryszarda Wlochowicza Nawet najstarsi mieszkańcy Grzybowic nie pamiętają, kiedy wybudowano tę piekarnię. Jak daleko sięgają wstecz pamięcią – stała tam ona i wypiekała dla niech, a później także dla ich dzieci i wnuków, smaczny chleb, maślane bułeczki i ciasta. Właścicielem piekarni był Ryszard Wlochowicz. Przekazał mu ją ponad 100 lat temu ojciec. Ryszard Wlochowicz – przepracował 70 lat w zawodzie i znany był jako „Senior Zabrzańskich Piekarzy”. W 1986 roku piekarnię przekazał w ręce swojej siostrzenicy - Margoty Myśliwiec.
30 lat temu splot wydarzeń spowodował (jak się później okazało szczęśliwych), że wraz z mężem przeprowadziliśmy się do Grzybowic. Oboje pochodzimy z Przyszowic. Oboje jako dzieci straciliśmy ojców – wychowywały nas matki, które nauczyły nas pracowitości, dyscypliny i odpowiedzialności. Dopiero w 1990 roku postanowiliśmy rozpocząć prowadzenie piekarni. Wszystkiego uczyliśmy się od podstaw, ponieważ nie mieliśmy wykształcenia w tym kierunku i nigdy wcześniej nie mieliśmy styczności z pieczeniem chleba. Naszym nauczycielem był mistrz Adam Irek. W pierwszym roku od majstra nauczyliśmy się wszystkiego, co jest potrzebne w zawodzie piekarza. Byliśmy uczniami, a więc wykonywaliśmy czynności pomocnicze przy wypieku, nosiliśmy mąkę do przesiewu, czyściliśmy blachy oraz słomionki, itd.... Później uczyliśmy się dobrze mieszać i odmierzać wszystkie składniki potrzebne do zrobienia ciasta – to była jedna z najważniejszych czynności od której zależy pulchność i smak pieczywa.
W tamtych czasach piec był opalany drzewem i węglem. Sztuką było opanowanie napalenia w tym piecu, aby uzyskać odpowiednią temperaturę do wypieku. Termometrów na te czasy na piecach nie było, piekarz sam musiał określić temperaturę potrzebną do wypieku, wiedzieć kiedy i w którym miejscu pieca włożyć chleb, w którym bułki i ciasta, aby wszystko się dobrze upiekło i nie spaliło. Każdy wyrób miał swoje miejsce w piecu. Po trzech latach mąż Eugeniusz Myśliwiec – nauczył się wszystkiego. Uzyskał tytuł czeladnika, a później Mistrza w zawodzie piekarza.
Piekarnia stała się naszym powołaniem, polubiliśmy ten zawód pomimo ciężkiej pracy, a mogliśmy liczyć tylko na własne siły. Można powiedzieć, że zaczynaliśmy od paru worków mąki. Już jako dziecko czułam, że chleb daję życie.
W 1997 roku po uzyskaniu kredytu inwestycyjnego rozpoczęliśmy rozbudowę piekarni. Razem z nową częścią piekarni powstaje sklep firmowy o nazwie „U Margoty”oraz kawiarnia i sklep przemysłowy. Starty piec został zastąpiony nowym – ekologicznym opalanym gazem. W bieżącym roku obchodzimy dwudziestą drugą rocznicę działalności. W tym czasie rozwinęliśmy sieć sklepów własnych oraz zyskaliśmy uznanie klientów i wielu znakomitych partnerów handlowych.
Niedawno do firmy dołączyły również nasze dzieci. Do roku 2007 prowadziliśmy firmę samodzielnie. Obecnie właścicielami piekarni jesteśmy wraz ze swoimi dziećmi Tomaszem i Żanetą. W sprawy piekarni „U Margoty” zostało już zaangażowane trzecie pokolenie, a kolejne rośnie i poznaje nasz chleb. Tomasz, wzorem swojego taty również zainteresował się piekarstwem i cukiernictwem. Zdobył tytuł technika technologii żywności oraz ma możliwość kształcenia młodych piekarzy. Natomiast córka jako ekonomistka pracuje w biurze.
Obecna oferta firmy „U Margoty” jest bardzo szeroka. W swoim asortymencie posiadamy ponad 100 różnych produktów z zakresu piekarnictwa i cukiernictwa. Pieczywo „od Margoty” powstaje przy wykorzystaniu tradycyjnych receptur i technologii bez użycia polepszaczy i środków konserwujących, co sprawia, że ma ono zawsze swój indywidualny i niepowtarzalny smak. Konsument przyzwyczaja się szybko do wysokiej jakości smacznego pieczywa.
Dajemy zatrudnienie miejscowej ludności. Do tej pory zakład wykształcił kilkudziesięciu uczniów w zawodach piekarza, cukiernika i sprzedawcy. Udzielamy się społecznie i bierzemy udział w organizowaniu lokalnych imprez. Cieszymy się powszechnym szacunkiem. Pomimo 22 lat działalności posiadamy jeszcze wiele pomysłów oraz planów do zrealizowania.